Bardzo miły prezent z okazji Barbórki sprawili gracze PGE Turów swoim kibicom, ale zawłaszcza górnikom z KWB Turów. W niedzielny wieczór wygrali z TBV Start Lublin aż 101:74. W ten sposób sinusoida obrazująca wzloty i upadki zgorzeleckiego klubu koszykarskiego znowu powędrowała ku górze i umocniła go na pozycji wicelidera PLK. Zapraszamy do galerii
Tytuł tekstu sugeruje, że spotkanie było dla Turowa czym miłym, lekkim i przyjemnym. To tylko część prawdy, gdyż w połowie pierwszej kwarty było 12:10. Dopiero nieco później gospodarze zaczęli zdobywać znaczącą przewagę. Sięgnęła na 10 oczek na minutę przed końcem tej odsłony, by po trafieniach Jankowskiego i Dłoniaka spaść do sześciu (27:21).
Prawdziwy szturm Turowa rozpoczął się po krótkiej przerwie pomiędzy kwartami. Najskuteczniejszym strzelcem okazał się Kirk Archibeque, autor 11 punktów. Rozkręcał się także Mateusz Kostrzewski zdobywca 7 oczek (łącznie w pierwszej połowie 14 pkt). Wspierali ich Bochno (+4), Michalak (+3) oraz Ikowlew, Jackson i Nikolić (po 2 pkt). Na wysoką wygraną miejscowych w tej części spotkania miała wpływ skuteczna obrona gospodarzy. Jej skutkiem były problemy Startu ze znalezieniem otwartych pozycji rzutowych. Najskuteczniejszym graczem przyjezdnych w pierwszej połowie okazał się Brandon Petersom, zdobywca 10 oczek. Gospodarze wygrali tę kwartę 31:16, wskutek czego przy zejściu na przerwę prowadzili już 21 punktami (58:37).
Napór gospodarzy nie zmalał po kwadransie przerwy. Już po trzydziestu minutach gry aż czterech graczy Turowa miało dwucyfrowe zdobycze: Kostrzewski (24), Archibeque (15), Michalak (14) i Bochno (13). Przyjezdni zaś mieli sporo strat oraz niecelnych podań. Taka sytuacja dawała czarnozielonym rosnący komfort psychiczny, co znajdowało odzwierciedlenie właśnie w wyniku tej części spotkania.
Końcówka meczu to koncentracja zgorzelczan w pierwszych minutach kwarty i totalne odpuszczenie obrony w części drugiej jej części. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie spotkania ich przewaga przekroczyła 30 punktów, by pozwolić rywalom na serię 0:11 (od 91:62 do 91:73). Impas rzutowy Turowa złamała „trójka” Cartera. Chwile potem jego wyczyn powtórzył Bochno (+3) i Archibeque (+2). Na tablicy stan meczu wynosił 99:63 i wszyscy widzowie zaczęli się domagać „setki”. Niestety pierwszą okazję z rzutu wolnego zmarnował „Archie”, lecz po blisko trzech minutach oczekiwania ten sam gracz na 40 sekund przed końcem rzutem z wyskoku przełamał te granicę (101:74). Potem na listę strzelców zdążyli się jeszcze wpisać Bochno (akcja 2+1)i Lichnowski, co dało końcowy wynik 16:74. Najskuteczniejszym strzelcem Turowa był Mateusz Kostrzewski (24), który był bliski double-double (9 zbiórek). Bochno i Archibeque zdobyli aż po 19 oczek. W tym spotkaniu pięciu graczy miało dwucyfrowe zdobycze. Na uwagę zasługuje fakt, iż w tym dniu piętnastolecie istnienia świętowały cheerleaderki Turowa, prowadzonego przez trenerkę Innę Błaszczak. W przerwach zamiast muzyki mechanicznej, widzowie mogli posłuchać utworów w wykonaniu orkiestry reprezentacyjnej PGE KWB Turów pod batutą Jerzego Bzowskiego.
Janusz Grzeszczuk
PGE Turów Zgorzelec - TBV Start Lublin 106:74 (27:21, 31:16, 28:17, 20:20)
PGE Turów: Kostrzewski 24, Archibeque 19, Bochno 19, Michalak 15, Carter 11, Nikolić 8, Jackson 5, Ikovlev 2, Lichnowski 2, Gospodarek 1.