Koszykarze drugoligowego zespołu PGE Turów Zgorzelec ciągle nie mogą znaleźć sposobu na pokonanie własnej niemocy. Odrobinę nadziei dał rozegrany 17 listopada mecz z Chromą Żary, w którym przez pierwszą połowę zgorzelczanie spisywali się całkiem nieźle. Pierwszą odsłonę wygrali 21:23 i choć w drugiej ulegli 19:11, to przy zejściu na przerwę stan spotkania wynoszący 40:34 wydawał się wynikiem dającym nadzieję na zwycięstwo.
Niestety już na początku trzeciej ćwiartki kontuzji stopy doznał Paweł Karmasz i musiał zejść z boiska. – Jak upadałem po wyskoku czułem, że cała noga mi się skręca włącznie z kolanem. Widziałem, że od tego momentu koledzy stracili morale – mówi środkowy Turowa. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Trzecią odsłonę przyjezdni przegrali aż 25:9. W ostatniej kwarcie podopieczni trenera Saricia nieco otrząsnęli się z szoku, co pozwoliło im wygrać 13:16. Straty jednak były nie do odrobienia i mecz zakończył się 19 punktowym zwycięstwem gospodarzy 78:59. Trener Nikola Sarić pytany wtedy, czy nieustająca seria porażek nie spowoduje w zawodnikach frustracji, powiedział: - Nie widzę w graczach objawów kryzysu. Wnioskuję to obserwując ich zaangażowanie podczas treningów. Widzę, że oni w ten sport wkładają całe serce. Liczę na to, że doświadczenie zdobywane w kolejnych meczach w końcu zaprocentuje i wkrótce wygramy nasz pierwszy mecz – zapewniał trener. Na razie jednak symptomów poprawy nie widać. W sobotę 24 listopada PGE Turów przegrał Röben Gimbasket Wrocław aż 108:78 (26:19, 21:11, 30:27, 31:21). Dla Turowa najwięcej punktów zdobył Cezary Fudziak (22). Po nim kolejno punktowali: Paweł Jaros (18), Krzysztof Wrotnowski (15), Mateusz Turcza (13), Jakub Lewandowski (5), Łukasz Zubel i Patryk Ciepielowski (po 2 pkt) i Krystian Utkowski (1). Nie zagrał oczywiście Paweł Karmasz. Za tydzień Turów zagra z BC Obra Kościan a po serii wyjazdowych występów nasz zespół zobaczymy na własnym parkiecie 7 grudnia. Gościem będzie drużyna RKKS Rawia Rawag Rawicz. Dodajmy, że w składzie tego zespołu wystąpi Maciej Muskała, wychowanek Turowa. Może ten mecz będzie przełomem?
Janusz Grzeszczuk
Foto: GRE