turów-logoNie jest ważne, w których z europejskich rozgrywek startują koszykarze PGE Turów: Euroliga czy Puchar Europy. W obu przypadkach są gwarantowanymi dawcami punktów dla przeciwników. Nie inaczej było w środowy wieczór 7 stycznia w Wilnie. Zgorzelczanie przegrali 98:86 a styl, w jakim ponieśli porażkę jest kompromitujący. Dwunastopunktowa różnica bowiem nie do końca obrazuje przepaść, jaka dzieli oba zespoły.

Gospodarze od pierwszych minut pokazali przyjezdnym, kto rządzi na parkiecie w Wilnie. Jedyny moment, kiedy wynik był remisowy do trzecia minuta pierwszej odsłony, kiedy po trafieniu Chylińskiego było 4:4. Potem zespół z Litwy szybko zaczął się oddalać. Na półtorej minuty przed końcem tej ćwiartki prowadzili już 11 oczkami (21:10). Chwilę później przewaga wzrosła o kolejne trzy oczka (27:14) aby z syreną kończącą tę odsłonę, po trafieniu Kuliga wrócić do 11 punktów (27:16).

Druga odsłona to ciągle rosnąca przewaga LRytas. Wątpliwą zasługę ma w tym dziele obrona Turowa, która była dziurawa jak sito. Rywale bez najmniejszego trudu zdobywali czyste pozycje rzutowe. Przy tym ich skuteczność, zwłaszcza przy rzutach spoza linii 6,75 m była znakomita. Katem zgorzelczan był Krzysztof Ławrynowicz, który w ciągu pierwszej połowy zdobył aż 22 punkty. Trafiał z każdej pozycji, zarówno spod kosza jak i z dystansu. To głównie dzięki niemu miejscowi wygrali tę kwartę 25:21, czym przy zejściu na przerwę wypracowali sobie już piętnastopunktową przewagę (52:37. Sytuację czarnozielonych ratowała tradycyjnie trójka graczy: Kulig, Chyliński i Collins.

Tuż po przerwie fatalną serię zaliczył Tony Taylor. Już 10 sekund po rozpoczęciu meczu sfaulował gracza LRytas oddającego rzut. Ten wykorzystał okazję a Taylor kilkanaście sekund potem znowu sfaulował przeciwnika. To było jego już czwarte przewinienie, wskutek czego trener wysłał go aby grzał ławę. Pyskówka, w jaką się wdał z Geceviciusem potraktowano jako przewinienie techniczne i piąty faul. Turów w ten sposób został pozbawiony swojego nominalnego rozgrywającego. Skutek był natychmiastowy. Po niespełna dwóch minutach tej ćwiartki zespół z Wilna osiągnął 20 punktową przewagę (60:40). Od tego momentu Turów zaczął próbować odrabiać straty, lecz kiepsko mu to szło. Po pół godzinie gry wynik brzmiał 76:59.

Ostatnie 10 minut to poluzowanie szeregów obronnych gospodarzy, co pozwoliło Zgorzelczanom na rozwiniecie skrzydeł. Nie o każdym graczu Turowa można to powiedzieć. Szczególnie irytująca była nieruchawość Ivana Zigeranovicia, który kilkakrotnie popisał się zręcznością słonia. Łatwość popełniania strat była zresztą w tym meczu nie tylko jego specjalnością. Trudno w składzie trenera Rajkovicia znaleźć zawodnika, który miałby w tym względzie czyste sumienie. Największą, bo 23 punktową przewagę (89:66) gospodarze osiągnęli na pięć minut przed ostatnią syreną. To właśnie od tego momentu miejscowi przestali wywierać na przyjezdnych nieustanna presję. Dali sobie trochę luzu, dzięki czemu Turów mógł zmniejszyć klęskę do 12 punktów różnicy. Końcowy wynik brzmiał 98:86. Przekroczenie setki było tuż tuż, ale przy zawodnik drużyny przeciwnej wykonując celny rzut popełnił błąd, wskutek czego punkty nie zostały zaliczone. Ostatni rzut meczu razem z syreną oddał Filip Dylewicz, zdobywając swoje jedyne dwa punkty w tym spotkaniu.

Wyjazdowy mecz w ramach Pucharu Europy zdarzył się w trudnej dla PGE Turów sytuacji. W burzliwej atmosferze, niespodziewanie odszedł z zespołu Łukasz Wiśniewski oraz (co nie było niespodzianką) Uros Nikolić. Nie wiadomo, co zrobi Wiśnia ale Uros jest już zawodnikiem King Wilków Morskich Szczecin. Być może sytuację i atmosferę poprawi nowy zawodnik. To Olek Czyż, grający do tej pory na amerykańskich parkietach. Teraz przed koszykarzami ważny, bo prestiżowy mecz z wicemistrzem Polski – Stelmetem Zielona Góra. Pewnie będzie ciężko, bo o ile zespół znad Nysy wyraźnie notuje spadek formy (głownie chyba jednak mentalnej), to Stelmet prowadzony przez Saso Filipowskiego zanotował serię siedmiu zwycięstw. Czy zgorzeleckie Tury z Czyżem w składzie odrodzą się do niedzieli?

Janusz Grzeszczuk

Lietuvos Rytas Wilno - PGE Turów Zgorzelec 98:86 (27:16, 25:21, 24:22, 22:27)

Lietuvos: Ławrynowicz 22, Gecevicius 16, Kavaliauskas 13, Orelik 12, Juskevicius 11, Baron 10, Lukauskis 7, Janavicius 5, Moser 2.

Turów: Chyliński 23, Kulig 21, Collins 20, Jaramaz 7, Moldoveanu 7, Zigeranovic 4, Taylor 2, Dylewicz 2, Karolak 0, Gospodarek 0.

 

- Gratulacje dla zespołu z Wilna. Na to spotkanie musielismy pojechac w dziesiątkę z powodu kontuzji w drużynie i dlatego myślę, że wynik pomimo tego, iż przegraliśmy, jest całkiem niezły i otwiera nam drogę do tego, aby zrewanżować sie Lietuvosowi na własnym parkiecie. Wierzę w to, że będziemy w stanie w ZGorzelcu odrobic straty - powiedział po meczu selekcjoner PGE Turów Miodrag Rajković.

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,2600zł 4,3100zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-04-26

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa