Najstarsi kibice zgorzeleckiej koszykówki nie pamiętają takiego otwarcia sezonu. W sobotę 7 października drużyna PGE GiEK SA Turów przyjmowała u siebie zespół Exact Systems Śląsk Wrocław, z którym wygrała 77:68. To czwarta wygrana, która lokuje zespół na pierwszym miejscu tabeli, bo Turów do tej pory wygrał wszystkie rozgrywane u siebie i na wyjeździe.
Prawda, że mówimy o zespole występującym w II Lidze Męskiej ale okazuje się, że niezależnie od poziomu rozgrywek emocje mogą być tak samo silne.
Zbudowali przewagę w pierwszej połowie
Mecz rozkręcał się bardzo powoli. Dowodem niech będzie fakt, że po pierwszych pięciu minutach było tylko 4:2. Wynik drgnął i ruszył ku górze w drugiej połowie kwarty. Do walki ruszyli Hubert Kruszczyński i Kamil Zywert (po 5 pkt) oraz Paweł Minciel (po 4 pkt) oraz Jakub Kondraciuk (2 pkt). Po 10 minutach stan meczu wynosił 20:11. W drugiej odsłonie rywale nieco okrzepli i zaczęli pokazywać swoją wartość. Najskuteczniejszymi graczami w zespole Śląska okazali się bracia Maksymilian i Mateusz Leńcowie. We dwójkę zdobyli połowę z 14 oczek, jakie ich zespół zdobył w drugiej kwarcie.
Rywal zmienia taktykę
Przerwę trener Śląska wykorzystał na zdecydowaną zmianę taktyki swojego zespołu. Zauważył, że gracze Turowa bardzo trudni po pokonania w walce pod koszem, polecił oddawać rzuty z półdystansu i dystansu. System natychmiast przyniósł owoce, gdyż trzecią kwartę gospodarze wygrali już tylko jednym punktem (18:17). Bardzo groźnie zaczęło się robić w końcówce meczu, gdy przyjezdni zmniejszyli dystans tylko do pięciu oczek. Dodać trzeba, że w pewnym momencie czarnozieloni prowadzili aż 19 oczkami! Na kilka sekund przed końcem meczu, gdy Turów wyprowadzał atak, w lewym rogu boiska ustawił się Miłosz Murawski. Koledzy dojrzeli, poszło szybkie podanie. Miłosz w ostatniej sekundzie oddał celny rzut z dystansu, dzięki któremu zgorzelczanie wygrali 77:68. Dodać trzeba jeszcze, że gospodarze przegrali ostatnią kwartę 21:26. Lokomotywami roboczymi w Turowie byli Paweł Minciel (17 pkt), Cezary Fudziak (16 pkt). Mocne strony zgorzelczan to twarda, agresywna obrona i dobry atak.
PGE GiEK SA Turów: Paweł Minciel 17, Cezary Fudziak 16, Bartosz Bochno 10, Hubert Kruszczyński 9, Kamil Zywert 9, Dawid Stępień 6, Jakub Kondraciuk 5, Paweł Gałczyński 5.
J.G.
Foto: GRE
Trener Szpetanowski o meczu
Co decyduje o tak dobrych wynikach drużyny na początku sezonu? Skład, jaki udało się nam zebrać. Jest to mieszanka młodości z rutyną. Chłopaki złapali ze sobą dobry kontakt i to procentuje. Przestrzegałbym jednak przed hurraoptymizmem, bo to dopiero początek sezonu a jest on bardzo długi. Na pewno nie zachłyśniemy się obecnymi sukcesami. Teraz ważne jest utrzymywanie ciągłej koncentracji i zgrywanie całkiem nowego zespołu, z którym jestem dopiero od półtora miesiąca. Czeka nas więc sporo pracy. Widzimy banery wywieszone przez kibiców wyrażające nadzieję na awans do wyższej ligi. Najpierw chcemy zagrać w fazie play-off, co będzie wisienką pod koniec sezonu. Musimy z jak najlepszego rozstawienia do niego przystąpić. Zobaczymy, jak tam wypadniemy, bo będzie bardzo ciężko. Zagra w nim mieszanka z czterech grup, z wszystkich stron Polski. Okaże się, jak jesteśmy mocni umiejętnościami oraz psychiką. Chodzi o odporność na reguły tej fazy w której wiadomo jest, że kto przegrywa ten odpada.