Gazeta Regionalna: Zgorzelec bez bezpośredniego połączenia kolejowego z Wrocławiem, Wrocław (Europejska Stolica Kultury) bez połączenia z połączenia z Europą. Czy można to zmienić?
Jan Michalski: Problem można podzielić na kilka kategorii. Jeden z nich to utracenie połączenia Wrocławia z Dreznem. Rzecz w tym, że utrzymanie go było bardzo kosztowne. Chodzi kwotę ok. 7 mln zł rocznie. Nie zmieniał tego fakt, że była jedną z najbardziej obłożonych tras.
Wysokie koszty wynikały głównie z faktu, iż była obsługiwana przez niemiecką kolej. Najpierw dokładało ministerstwo transportu a od 2012 roku ciężar ten spadł na urząd marszałkowski. W momencie, gdy zmalały dochody województwa i szukano oszczędności, postanowiono zlikwidować połączenie. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że sprawne, zelektryfikowane połączenie Drezna z Wrocławiem zostało zaniedbane przez stronę niemiecką. Mimo licznych deklaracji nie zelektryfikowano linii pomiędzy Görlitz a Dreznem. Przez to polska strona wstrzymywała się z elektryfikacją odcinka pomiędzy Węglińcem a Zgorzelcem. Uważam, że w pierwszej kolejności należy zadbać o skomunikowanie Zgorzelca z Polską, ze stolicą, Opolem czy Krakowem. Trzeba wziąć pod uwagę, że nasza młodzież studiuje już nie tylko we Wrocławiu. Mieszkańcy Zgorzelca, Bolesławca ale też Legnicy, Chojnowa, Żagania i Żar również mają różne sprawy do załatwienia w stolicy. Wydłużenie trasy Pendolino do Węglińca objęłoby swoim oddziaływaniem blisko milion mieszkańców Dolnego Śląska i województwa lubuskiego. Dlaczego mamy być regionem wykluczonym? Jeżeli udałoby się tam zorganizować węzeł przesiadkowy w Węglińcu, to przy pomocy pociągu-wahadła mielibyśmy Zgorzelec komunikowany z całą Polską, a jeżeli polskie szynobusy mogłyby wjechać na stację do Görlitz, to byłoby to również korzystne rozwiązanie dla wielu Niemców chcących dojechać do Wrocławia, Opola, czy Warszawy. Walczę o połączenie z Warszawą dlatego, aby zadanie to było realizowane przez PKP bez angażowania w to samorządu województwa.
Słychać głosy, że obecność Pendolino w Węglińcu to wręcz profanacja dla ekskluzywnego pociągu.
Węgliniec to dworzec o potężnej infrastrukturze, na którym odbywa się przecież serwisowanie kończących swój bieg pociągów. Nie widzę przeszkód, by obsługiwano tu również Pendolino. Na chwilę obecną nie ma na dworcu Węglińcu nie ani jednej czynnej toalety. Może wstyd za ten stan rzeczy budzi sprzeciw w przedłużeniu trasy superpociągu? To sytuacja niedopuszczalna. Żyjemy w XXI wieku i wystarczy trochę chęci i wyobraźni do tego, by nie zmuszać pasażerów do załatwiania potrzeb w krzakach! Z Węglińca odjeżdżają pociągi także do Żagania, Zielonej Góry, Lubania i Jeleniej Góry. Może być zatem węzłem przesiadkowym dla całej południowo-zachodniej Polski. Niestety nie ma tu żadnego parkingu. Widać, że potrzebne są też pewne inwestycje, w ramach których dodatkowo uratowano by zabytkowy budynek dworca. Ochrona i obsługa Pendolino dałaby nowe, tak potrzebne w Węglińcu miejsca pracy. W Turowie rusza budowa nowego bloku energetycznego. Zatrudnienie znajdzie ok. 1,5 tys. ludzi, nie tylko z naszego terenu. Będą musieli tam dojechać. Drogi są zatłoczone, pociągiem byłoby szybciej i bezpieczniej.
Do kogo należy decyzja?
Piłka jest po stronie Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju oraz PKP. Pewne działania można rozpocząć natychmiast, inne wymagają czasu. Do końca roku 2015 ma zostać wykonany projekt elektryfikacji linii E30 do Zgorzelca. Ale sama inwestycja, to zapewne najszybciej 2017 rok. Do tego czasu można wprowadzić właśnie połączenie z Węglińca do Warszawy, które możliwe byłoby do wprowadzenia wraz z planowaną zmianą rozkładu jazdy od grudnia 2015. Jeżeli PKP nie widzi możliwości wydłużenia trasy Pendolino zamiast z Wrocławia od Węglińca, proponuję w pierwszej kolejności wprowadzenie pociągu IC TLK, który mógłby również uwidocznić zapotrzebowanie na to połączenie.
Polskie pociągi nie dojeżdżają do stacji w Görlitz. Dlaczego?
Nie ma na to zgody kolei niemieckich. Blokada jest niezrozumiała, bo w innych rejonach polskie lokomotywy mogą wjeżdżać na niemieckie perony. Przykładem jest Gubin czy Frankfurt w Brandenburgii. Na moją interpelację Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju odpowiedziało: „Informuję, że w rozmowach dwustronnych ze stroną niemiecką, Polska zabiega o umożliwienie elektryfikacji odcinka linii od granicy państwa do stacji Görlitz oraz dwóch torów na stacji w Görlitz prądem stałym 3kV". Niestety ciągle nie ma porozumienia obu rządów w tej sprawie. Co gorsza wpływa to na sprawę bezpośredniego połączenia Zgorzelca z resztą kraju. Minister bowiem pisze dalej: „W opinii resortu obsługa regionu połączeniami dalekobieżnymi będzie mogła zostać rozpatrzona po zakończeniu elektryfikacji odcinka Węgliniec – Zgorzelec/Görlitz, która wyeliminuje konieczność dokonywanie na trasie wymiany lokomotywy elektrycznej na spalinową". Wobec braku porozumienia istnieje więc obawa, że sprawa zaczyna się oddalać.
Co zrobić, aby przyspieszyć podjęcie niezbędnych decyzji?
Uważam, że potrzeby jest zespół, który nie będzie przekonywał, ale wręcz wywierał nieustanną presję. Chętnie stanę na jego czele lub będę uczestniczyć w jego pracach. Myślę, że nie będzie żadnych różnic zdań pomiędzy zainteresowanymi podmiotami. Myślę, że to rola dla samorządowców z powiatów Polski południowo-zachodniej. Uważam przy tym, że wobec braku decyzji rządowych trzeba odłożyć sprawę połączenia z Dreznem. Priorytetem powinno być dążenie do skomunikowanie terenów przygranicznych z Warszawą przy pomocy węzła Węgliniec. Jeżeli nie stać nas dzisiaj na bezpośrednie połączenie ze Zgorzelcem, zróbmy je z pewnymi protezami. Wspomniałem już o pociągach-wahadłach dowożących pasażerów z najbliższej okolicy. Pendolino jeżdżące do stolicy byłoby szalenie atrakcyjne pod względem turystycznym nie tylko dla Polaków, ale także dla Niemców. Niech 2 mld złotych na modernizację linii E30 tylko na odcinku Zgorzelec - Wrocław zacznie się zwracać.
Dziękuję za rozmowę.
Janusz Grzeszczuk
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
