Koszykarze PGE Turów Zgorzelec zaliczyli kolejną porażkę (74:76) w rozgrywkach wspólnej ligi państw Europy środkowo-wschodniej VTB. O końcowym wyniku zdecydował rzut wykonany przez zawodnika drużyny Krasnyje Krylia (Czerwone Skrzydła) z Samary, wykonany na niespełna minutę przed końcem spotkania. Czarno-zielonym na zmianę losów spotkania zostało wtedy niespełna półtorej sekundy. Niestety rzut Michała Chylińskiego skutecznie zablokował dwumetrowy Nikita Bałaszow. Tak więc po końcowej syrenie to czarnozieloni stali na parkiecie ze spuszczonymi rekami i głowami.
- Przegraliśmy mecz a mieliśmy spore szanse aby go wygrać. Mimo, że można było niektóre elementy poprawić to uważam, że w pierwszej połowie zagraliśmy dobrze. W trzeciej kwarcie poprawiliśmy zbiórki, co dało naszej grze znacznie lepszą jakość. No a końcówka? Cały czas powtarzam swoim zawodnikom, że aby wygrywać mecze, musimy nauczyć się grać przez całe 40 minut, zwłaszcza z tak wymagającym przeciwnikiem. Gdybyśmy więc na końcu nie spudłowali kilku rzutów, nie stracili kilku piłek i wykonali kilku zbiórek więcej, wygralibyśmy ten mecz – powiedział po meczu Miodrag Rajković. Kto rozczarował trenera PGE Turów a kogo usprawiedliwia za potknięcia w grze? Czytaj na najnowszym numerze „Gazety Regionalnej".