Anwil Turów 156PGE Turów przegrał z Anwilem Włocławek (86:72) drugi z ćwierćfinałowych meczów fazy play-off. Stało się tak, gdyż – jak wykazał parkiet – z pierwszego spotkania więcej prawidłowych wniosków wyciągnął trener Igor Milicić, niż Michael Claxton. Ale to tylko jeden z powodów porażki. Zgorzelczanie popełnili aż 17 strat, co jest powtórzeniem tego wyniku z pierwszego meczu.

Druga sprawa to kiepska skuteczność. Miejscowi trafili 50 proc. rzutów z gry, podczas gdy przyjezdni 38 proc. W zbiórkach czarnozieloni też byli gorsi (35/30) oraz w asystach (9/7). Można dalej analizować te zawody dzieląc włos na czworo, ale zbędne. Widać, że Turów niczym nie zaskoczył rywali a co gorsza, niczego nie poprawił z błędów popełnionych dwa dni wcześniej.

Ayers uratował pierwszą kwartę

Jedyna część meczu, w której zgorzelczanie walczyli z Anwilem jak równy z równym to pierwsza kwarta. Zresztą można się zastanowić, czy takie sformułowanie jest trafne, gdyż tak naprawdę lwia część trafień to dzieło jednego aktora. Był nim Cameron Ayers. Swoją trójkę zdobył też Camphor ale z czyjej asysty? Oczywiście Ayersa. Remis w pierwszej odsłonie 23:23 dawał nadzieje, że niezła postawa Turowa przełoży się następne fazy gry. Pierwsze minuty drugiej odsłony zdawały się je potwierdzać Po trójce Jareckiego bowiem czarnozieloni prowadzili 24:29. Okazało się, że to był kres możliwości podopiecznych trenera Claxtona. W ciągu bowiem niespełna kolejnych trzech minut Anwil zaliczył serię 10:0 i zdobył sześciopunktową przewagę. Ale to nie koniec. Po krótkim okresie wymiany ciosów Anwil popisał się kolejną serią. Tym razem było to 9:0, co dawało stan spotkania 47:34. Ostatecznie po celnym rzucie Leończyka oddanym na sekundę przed syreną, zespoły schodziły na przerwę przy 12-punktowej przewadze Rottweilerów (49:37).

Trzecia kwarta zamknęła dzieło

Trzecia odsłona kontynuacją dominacji Anwilu nad Turowem, choć różnica dzieląca oba zespoły zmalała do 10 oczek. Taki stan utrzymywał się do szóstej minuty (58:48), kiedy miejscowi znów przyspieszyli. W ciągu niewiele ponad dwóch minut mieli serię 13:0. Przy stanie 71:49 (22 punktowa przewaga) było jasne, że zwycięzcą tego meczu mogą być tylko gospodarze. Na pół minuty przed końcem tej ćwiartki jedyne swoje punkty w tym meczu z rzutów wolnych zdobył Bartosz Bochno Dało wynik kwarty 22:14 i stan spotkania 71:51. W tej sytuacji trener Milicić wyraźnie zaczął oszczędzać graczy z pierwszej piątki. Mniejsza presja na atak Turowa spowodowała, że do głosu zaczął dochodzić Stefan Balmazović, zupełnie niewidoczny przez pół godziny wcześniejszych kwart. W ciągu ostatnich 10 minut zawodów zdobył 12 oczek, co jednak żadną miarą nie mogło już pomóc drużynie. Turów co prawda wygrał tę ćwiartkę 15:21, ale z syreną kończącą mecz przewaga Anwilu i tak była zdecydowana, bo dwucyfrowa (86:72). Kolejny raz zupełnie niewidoczny był Karolis Petrukonis. Pewnie to sprawa decyzji trenera, który dał mu tylko 6 minut na boisku. Cieniem samego siebie był ambitny i zdolny Kacper Borowski. W ciągu 16 minut gry oddał ledwie 2 rzuty, których jeden był celny.

Ayers a potem długo, długo nikt

Porównując potencjały obu drużyn trzeba powiedzieć jasno: armaty, którymi dysponują czarnozieloni są znacznie mniejszego kalibru, niż jego sobotniego rywala. Wola walki i ambicja nie zastąpi umiejętności zarówno graczy, jak i sztabu szkoleniowego. W przekroju kończącego się dla Turowa sezonu trzeba powiedzieć, że zespół ma tylko jednego zawodnika o ustabilizowanej formie: to oczywiście Cameron Ayers. Czy klubowi uda się go zatrzymać na następny sezon? Warto bowiem przypomnieć historię choćby z Michalakiem czy Ikovlevem z poprzedniego sezonu. Przykry jest także fakt, że polscy zawodnicy w obecnym składzie są tylko tłem dla kolegów zza granicy. Wygląda na to, że na lepszych klubu nie było stać. Teraz na odpowiedź czeka już tylko jedno pytanie: czy PGE przedłuży kontrakt sponsorski na następny okres? Wobec zbliżających się wyborów trzeba być optymistami. Teraz już tylko czekajmy na mecz w pierwszym dniu maja. Czy Tury jeszcze się podniosą?

Janusz Grzeszczuk

Foto: GRE

Anwil: Ivan Almeida 17, Jarosław Zyskowski 13, Paweł Leończyk 12, Mario Ihring 7, Jaylin Airington 6, Ante Delaš 6, Kamil Łączyński 6, Jakub Wojciechowski 6, Quinton Hosley 5, Michał Nowakowski 4, Josip Sobin 4, Rafał Komenda 0.

Turów: Cameron Ayers 19, Stefan Balmazović 14, Rod Camphor 10, Brad Waldow 9, Robert Skibniewski 6, Jacek Jarecki 5, Jakub Patoka 4, Kacper Borowski 3, Bartosz Bochno 2, Karolis Petrukonis 0.

Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 86:72 (23:23, 26:14, 22:14, 15:21)

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,2600zł 4,3100zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-04-19

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa