Turów Legia„To był rollercoaster” – tak o sezonie zasadniczym w wykonaniu PGE Turów powiedział na konferencji prasowej Rod Camphor po wgranym meczu 105:83 z Legią Warszawa. Wygrana Rosy z Asseco i przegrana Trefla Sopot zdecydowały, że po dwóch latach przerwy nieprawdopodobne stało się faktem: czarnozieloni znowu zagrają z play-off. W ten sposób nasze czarnowidztwo prezentowane na początku fazy rewanżowej zostało ukarane. Nie martwimy się tym wcale.

Zapraszamy do galerii!

 Postraszyli tylko w pierwszej kwarcie

Pierwsze punkty zawodów bardzo szybko, bo już po 10 sekundach hakiem zdobył Bard Waldow. Potem jednak przestało być wesoło, gdyż legioniści zaczęli trafiać trójkami. Doszło do tego, że w połowie tej ćwiartki goście prowadzili aż 9 oczkami (7:16). To był jednak moment przełomowy. Gospodarze otrząsnęli się po tych ciosach i sami zaczęli punktować. Na parkiecie pojawił się Stefan Balmazović, któremu tego dnia „siedziała” trójka. W ciągu niespełna pięciu minut trafił trzy razy z dystansu i raz z półdystansu. Przy wsparciu Camphora i Patoki (też rzucili trójki) zgorzelczanie szybko wyszli na prowadzenie, aby zakończyć tę część wynikiem 28:22.

Już tylko z górki

Podrażnieni postawą przyjezdnych gospodarze na początku drugiej kwarty postanowili udowodnić, do kogo należy PGE Arena. Po serii 8:0 osiągnęli stan spotkania 36:22. Presja na rywali nie ustawała ani na moment, wskutek czego po sześciu minutach drugiej odsłony  czarnozieloni prowadzili aż 21 punktami (45:24), by przy zejściu na przerwę podnieść różnicę o kolejne dwa. Zmiażdżyli rywali w tej odsłonie 28:11. Stan spotkania wynosił 56:33. Początek trzeciej odsłony był prawdziwie zabójczy dla legionistów. Kiedy po serii 14:0 Turów prowadził aż 70:33 (aż 37 oczek różnicy!), to stało się jasne, że tego meczu przegrać  nie można. Wielu widzów, z którym rozmawialiśmy po zwycięstwie 105:83 przyznawali, że od tamtej pory częściej niż na boisko, patrzyli w ekrany swoich smartfonów. A tam – przyznać trzeba – rozgrywała się druga część batalii o wejście czarnozielonych do play-off. I było tak, że gdy zawodnicy i trenerzy dziękowali sobie za zawody, nic jeszcze nie było do końca pewne. Po kilku długich minutach w końcu ogłoszono: Rosa wygrała z Asseco! Ten wynik był bowiem jedną z zasadniczych okoliczności, aby PGE Turów wszedł do play-off. I wtedy rozpoczęła się prawdziwa fiesta. Kibice i zawodnicy długo sobie dziękowali za trudną, ale szczęśliwie zakończoną fazę zasadniczą.

Ciche pożegnanie

Po meczu zawodnicy, trener i zarząd KKS Turów spotkała się w Klubie Kosmos z grupą najwierniejszych kibiców. Były uściski, podziękowania i podpisywanie plakatów. Zarówno trener Claxton jak i prezes Kabała podkreślili, że wiele zawdzięczają gorącemu dopingowi kibiców, którzy zazwyczaj byli szóstym graczem w zespole. Trener Claxton dumny ze swojego zespołu powiedział: „Teraz wynik jest wyzerowany. Rozpoczynamy wszystko od początku”. Rywalem w play-off będzie zdobywca pierwszego miejsca tabeli EBL, czyli Anwil Włocławek. Pierwsze starcie odbędzie się na terenie rywala 26 i 28 kwietnia. Trzecie 1 maja w Zgorzelcu. Z zapowiadaną analizą dotyczących rokowań co dalszych losów PGE Turów wstrzymamy się do końca występów drużyny w play-off. Chodzi o rozwój sytuacji  nie tylko na parkiecie, stąd nasza wstrzemięźliwość.

Janusz Grzeszczuk

Foto: GRE

PGE Turów Zgorzelec - Legia Warszawa 105:83 (28:22, 28:11, 28:20, 21:30)

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,3100zł 4,3500zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-03-28

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa