Po ciężkim meczu w Starogardzie Gdańskim, koszykarze PGE Turów pokonali Kociewskie Diabły z Polpharmy i bez awansowali do półfinału Turon Basket Ligi w walce o Mistrzostwo Polski. W gronie ośmiu pretendentów do tego tytułu są jedynym zespołem, który dokonał tego w trzech spotkaniach. Co symptomatyczne, mało które z ogólnopolskich mediów zauważyło i doceniło ten fakt.
Zwycięstwo w Starogardzie nie przyszło łatwo. Gospodarze mając świadomość wagi spotkania byli bardzo zdeterminowani w dążeniu do wygrania spotkania. Robili wszystko, co mogli aby utrudnić życie rywalom. Najpierw Lichodziejewski zablokował pod koszem Zigeranovicia a kilka chwil potem sprowokowali Robinsona do popełnienia dwóch kolejnych strat. Oni tez zdobyli pierwsze punkty w tym meczu. Na szczęście sytuację opanował Chyliński dwoma rzutami z dystansu doprowadzając do remisu 6:6 a następnie na 6:10 swój zespół wyprowadził Robinson. Gospodarze nie zamierzali się poddać, zniwelowali straty. Prowadzenie zresztą zmieniało się co chwila i dopiero rzuty wolne wykonywane w końcówce tej kwarty przez Davida Jacksona dało zgorzelczanom dwupunktową przewagę (19:21).
Kwarta fauli
Drugą kwartę kibice zapamiętają jako tę , w której dominowała zacięta obrona koszy obu stron, często na granicy przepisów. Za ich naruszenie sędziowie szczególnie często karcili graczy PGE. Wystarczy powiedzieć, że czarnozieloni już po czterech minutach przekroczyli limit pięciu przewinień. Wskutek tego gracze Polpharmy często stawali na linii rzutów wolnych, które dość regularnie trafiali. Właśnie po wolnych Mirkovicia i 2 punktach Nowakowskiego wyszli na prowadzenie 39:35. Na minutę przed końcem pierwszej połowy punktował Ivan Opacak i zrobiło się 39:38. Na sześć sekund przed syreną obwieszczającą zejście do szatni, znowu dwa punkty zdobył Mirković. Riposta gości była natychmiastowa, bo razem z jej brzmieniem do kosza trafił Jackson. W efekcie gospodarze wygrali tę część spotkania 22:19 a całym meczu prowadzili 41:40. Dla porządku zaznaczmy, że tylko w tej kwarcie sędziowie odgwizdali zgorzelczanom aż 10 fauli.
Przełamanie
W drugiej połowie meczu nareszcie powoli zaczęła się zaznaczać dominacja graczy PGE. Na początku trzeciej kwarty co prawda prowadzenie jeszcze przechodziło z rąk do rąk, choć ze wskazaniem na gospodarzy. Po czterech minutach gry z dość głębokiego dołka czarnozielonych wyciągnął Robinson. Sfaulowany przy rzucie z dystansu wykorzystał wszystkie trzy próby rzutów wolnych, co dało stan meczu 49:48. Na cztery minuty przed jej końcem tej kwarty znowu za trzy trafił Robinson, wskutek czego Turów uzyskał trzypunktową przewagę (55:58). Półtorej minuty później Litwin Andriuskevicius popełnił na faul techniczny na Opacaku (osobisty już piąty) przy rzucie z dystansu, które Chorwat przełożył na punkty (60:66). Po kolejnej minucie gry po rzucie Cela przewaga Turowa wzrosła ona do 8 oczek (60:68). Podobnie jak drugą i tę kwartę zgorzelczanie zakończyli trafieniem „do szatni”: w ostatniej sekundzie do kosza trafił Ivan Opacak. Tę część spotkania zdecydowanie trzeba uznać za przełomową, gdyż przyjezdni wygrali ją 23:30 a na tablicy widniał wynik 64:70. Nie od rzeczy będzie zaznaczyć, że i w tej części meczu sędziowie nie odpuszczali przyjezdnym, odgwizdując 8 razy ich przewinienia.
Walka do końca
W czwartej odsłonie zgorzelczanie najwyraźniej postanowili jak najszybciej postawić kropkę nad „i”, gdyż po akcjach Kuliga, Opacaka i Robinsona wyszli na 11 punktowe prowadzenie (66:77). Imponujący od samego początku spotkania walecznością gospodarze, ciągle nie oddawali pola i po serii trafień, uwieńczonych trójką Lichodzijewskiego, przegrywali zaledwie trzema punktami (80:83). Ostatnie trafienia dla Turowa zaliczyli Chyliński przy rzucie z półdystansu i Robinson z przy jednej z dwóch prób wolnych. Ostatnia odsłona okazała się remisowa (18:18) a końcowy wynik brzmiał 82:88.
Anwil następny
Gospodarze przegrali, gdyż w decydujących momentach zabrakło im skuteczności, a zawodnicy popełniali proste błędy. W całym spotkaniu PGE Turów lepiej rzucał zarówno za dwa, jak i za trzy punkty. Zgorzelczanie dzięki temu zwycięstwu awansowali już do półfinału fazy play-off Tauron Basket Ligi. Dla PGE Turów najwięcej, bo po 19 punktów zdobyli Ivan Opacak i Russell Robinson. Dla Polpharmy aż 41 oczek zdobył duet Mirković - Majewski. Następny mecz czarnozieloni rozegrają najwcześniej dopiero w sobotę 11 maja. Ich przeciwnikiem będzie Anwil Włocławek, który w czwartym meczu wyeliminował z dalszych rozgrywek dotychczasowego Mistrza Polski – Asseco Prokom Gdynia. Czy długa przerwa nie zdekoncentruje graczy znad Nysy Łużyckiej?
Janusz Grzeszczuk
Polpharma Starogard Gdański - PGE Turów Zgorzelec 82:88 (19:21, 22:19, 23:30, 18:18)
Polpharma: Mirković 21 pkt, Majewski 20 pkt, Nowakowski 15 pkt, Lichodzijewski 11 pkt, Hicks 11 pkt, Sarzało 2 pkt, Andriuskevicius 2 pkt, Radomski 0 pkt, Radwański 0 pkt.
PGE Turów: Robinson 19 pkt, Opacak 19 pkt, Chyliński 16 pkt, Kulig 11 pkt, Cel 8 pkt, Jackson 6 pkt, Zigeranović 5 pkt, Micić 2 pkt, Stelmach 2 pkt.