DSCF9953Trudno oprzeć się wrażeniu, że PGE Turów musi dużo grać, aby wygrywać. Dowodem na to jest fakt, iż najsłabsze jak do tej pory zawody w półfinale Tauron Basket Ligi rozegrał w pierwszym meczu serii po dłuższej przerwie. Trzecie spotkanie było już koncertem, gdzie dyrygentem był Miodrag Rajković a muzykami jego gracze. Wynik 54:74 dla zgorzelczan jest jego ukoronowaniem a przecież zwycięstwo mogło być znacznie wyższe.

Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gospodarzy. Po czterech minutach gry było 10:3 z widokami na jeszcze większą różnicę na ich korzyść. Tymczasem Mardy Collins przymierzył i trafił z dystansu, wskutek czego przewaga stała się już tylko symboliczna. Najwyższe, bo ośmiopunktowe prowadzenie Czarni osiągnęli na dwie i pół minuty przed końcem tej ćwiartki. Po rzutach wolnych Borowskiego stan rywalizacji wynosił 18:10 lecz to było wszystko, na co było ich stać. Pozostały czas skutecznie zagospodarowali przyjezdni i dorzucili osiem oczek (Taylor +3, Czyż wsad za 2, Kulig +3 z rzutów wolnych). W tej sytuacji po 10 minutach był remis 18:18.

Prawdziwego upokorzenia miejscowi doznali w drugiej kwarcie. Seria 0:20 zwyczajnie wbiła gospodarzy w parkiet. Ponadto niezwykle skuteczna, szczelna obrona Turowa spowodowała, że Czarni przez 10 minut zdobyli jedynie 4 oczka! W tym samym czasie czarnozieloni złowili 22 punkty a liderem stał się Michał Chyliński (+8 w tym czasie). Zgorzelczanie byli dość skuteczni także w ataku. Punktował każdy gracz, który pojawiał się na parkiecie. Przy zejściu na przerwę było 22:40, co stanowiło dobrą zaliczkę na resztę meczu, choć końcowego wyniku przecież jeszcze nie przesądzało.

Po wznowieniu meczu jednak niewiele zmieniło się w obrazie gry. Turów zdecydowanie nadawał ton zawodom, po prostu grał swoje. Czarni sfrustrowani swoją niemocą w poprzedniej odsłonie nie potrafili się psychicznie odbudować w ciągu 15 minut. Nie można jednak powiedzieć, że całkowicie się poddali. Zdołali dorzucić w tej ćwiartce 11 oczek, ale goście zdobyli ich dziewiętnaście. Po pół godzinie zawodów było więc 33:59 (!) i nikt nie miał wątpliwości, jak się ta rywalizacja zakończy.

No i faktycznie ostatnia odsłona potoczyła się już w dość leniwym rytmie. Zgorzelczanie szanowali piłkę, nie śpieszyli się z kończeniem akcji. Osłabła także nieco ich obrona, co było zrozumiałe. Mając wygrany mecz przecież nie było sensu narażać się na bezsensowne kontuzje. Nic dziwnego, że Czarni wygrali tę odsłonę 21:15, ale zdobycie przez nich tylko 54 punktów na własnym parkiecie to dowód, że z obecnym rywalem naprawdę trudno będzie wygrać tę serię.

Najskuteczniejszym graczem meczu był Tony Taylor. Amerykanin zagrał całkiem dobre spotkanie, lecz kroku dotrzymywali mu Damian Kulig (double-double: 11 punktów i 12 zbiórek) oraz wracający do formy Michał Chyliński. W zespole rywali kompletnie zawiódł Jarel Blassingame. Jego zerowy dorobek punktowy i osiem strat to jednak problem Czarnych Panter. Niedyspozycja chimerycznego, zazwyczaj aroganckiego rozgrywającego słupszczan, nikogo w Zgorzelcu chyba nie martwi. Jeżeli PGE Turów utrzyma dotychczasową dyspozycję to jest nadzieja, że zespół znad Nysy Łużyckiej już w czwartek awansuje do finału.

Janusz Grzeszczuk

Fot.: GRE

Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec 54:74 (18:18, 4:22, 11:19, 21:15)

Energa Czarni: Shiloh 10, Nowakowski 10, Pasalić 9, Eziukwu 8, Cesnauskis 5, Mokros 5, Borowski 4, Seweryn 3, Blassingame 0.

PGE Turów: Taylor 15, Chyliński 12, Kulig 11, Dylewicz 10, Czyż 8, Collins 6, Moldoveanu 5, Jaramaz 3, Natiażko 2, Wright 2, Gospodarek 0.

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,3100zł 4,3500zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-03-28

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa