DSC04387Derbowy pojedynek pomiędzy WKS Śląsk Wrocław a PGE Turów Zgorzelec do ostatniej sekundy trzymał widzów w napięciu. Emocje także królowały na parkiecie, lecz bardziej odpornymi okazali się gospodarze, którzy odesłali przyjezdnych z wynikiem 101:99. Biorąc pod uwagę to, co się dzieje w Tauron Basket Lidze można powiedzieć jedno: o ile większość średniaków poczyniła ogromne postępy, to Mistrz Polski poczynił ruch odwrotny: z tuza sam się zdegradował do poziomu przeciętniaków. 

Pokonała go drużyna, której wcześniej wyrwał superpuchar a którą później pokonał w pierwszym starciu rundy zasadniczej. Widać gołym wzrokiem, że drużyny ze środka tabeli wykonały doskonałą pracę i stały się zespołami. PGE Turów natomiast z zespołu zmienił się w przypadkowo zestawioną grupkę wypalonych facetów.

Miłe złego początki

Spotkanie we Wrocławiu przez pierwsze dwie kwarty rozwijało się pomyślnie dla zgorzelczan. Powoli lecz systematycznie wypracowywali sobie przewagę. Prowadzenie znacząco, bo do stanu 20:27 podwyższył Damian Kulig trafiając z dystansu prawie razem z syreną. W drugiej odsłonie progres Turowa trwał nadal. Po trzech minutach zdobyli już 10-punktową przewagę (24:34) a po czterech pod rząd trafionych rzutach wolnych Natiażki było aż 32:45. Przewagę tę natychmiast zmniejszył Ikovlew. Korzystając z faktu, iż kolejny zresztą raz nie był kryty przez opieszale wracającego do obrony Collinsa, z wolnej pozycji rzucił i trafił za trzy. Bardzo optymistycznie wyglądała tablica wyników wyglądała po trafieniu Chylińskiego. Co prawda nie wykorzystał szansy na akcję 2+1, ale mimo to Turów prowadził wtedy aż 14 oczkami (64:78). Na 45 sekund przed przerwą znowu za trzy trafił Collins, czym zrehabilitował się wcześniejsze gapiostwo bądź - jak kto woli - lenistwo. Widzowie wtedy przeżyli dejavu: z szybkiego kontrataku Ikowlew znowu trafił trójkę, bo Mardy znowu zaspał. Stan spotkania ustalił Tony Taylor, który razem z syreną rzucił i trafił jedyną w tym meczu trójkę. Mieliśmy więc 69:80 i mimo wszystko z optymizmem patrzyliśmy w przyszłość.

Wyblakłe gwiazdy słabo świeciły

Nie wiadomo, co w czasie przerwy działo się w szatni Turowa, ale pewnie niewiele. Można za to sobie wyobrazić burzę mózgów w ekipie WKS. Zaowocowała ona agresywną obroną kosza wojskowych. Efektem były gorące sytuacje pod koszem Śląska wynikające ze starć Łukasza Wiśniewskiego w Mardy Collinsem. Łukasz do niedawna gracz Turowa, doskonale zna zalety i wady Amerykanina. Umiejętnie prowokował chimerycznego zgorzeleckiego rozgrywającego, co pogorszyło jego skuteczność zarówno w ofensywie oraz powodowało kolejne błędy w obronie w kluczowych momentach meczu. Ogień w oczach i szaleństwo w grze wrocławskich zawodników natychmiast pobudziło kibiców. Atmosferę do stanu wrzenia doprowadził trener Emil Rajković. Macedończyk dawał upust swojej frustracji, kiedy nie zgodził się z decyzją sędziów o przyznaniu mu przewinienia technicznego. Zdjął marynarkę i emocjonalnie pobudzał widownię do jeszcze gorętszego dopingu. Ona zaś zgotowała swoim pupilom gorący doping a rywalom gorącą łaźnię. Spowodowało to drżenie nóg i – co najgorsze – rąk, najważniejszych graczy Turowa. Wyparowała z nich wola walki. Najlepszym tego dowodem była akcja Śląsk w połowie czwartej kwarty, kiedy po kilku pod rząd zbiórkach w ataku, bez żadnej reakcji ze strony rywali zdobyli kolejne punkty. Końcówka meczu była zaś najlepszym testem umiejętności i opanowania. W Turowie wykazał ją Damian Kulig, gdy na minutę przed końcem, przy stanie 97:94 trafił z dystansu i doprowadził do remisu. Chwile potem Taylor mógł wyprowadzić zespół na prowadzenie i uczynił to, ale trafił tylko jeden z dwóch rzutów wolnych. Kiedy do końca zostało 44 sekundy, wojskowi trafili za dwa i znów prowadzili. Chwilę potem kolejny remis (99:99) wywalczył Kulig. Jedną z ostatnich akcji mieli więc przeciwnicy i jej nie zmarnowali. Dłoniak trafił za dwa i było 101:99. Miodrag Rajković wziął czas, by na 10 sekund przed końcem meczu zaplanować przeprowadzenie decydującej akcji. Moldoveanu nie trafił, bo Śląsk przewidział akcję i skutecznie pokrzyżował te plany. To gospodarze  cieszyli się z wygranej.

Rola widowni

Nie trzeba lupy ani teleskopu aby zobaczyć, że ostatnio zupełnie źle się dzieje w PGE Turów. Czarnozieloni bardziej przypominają grupę przypadkowo zebranych graczy w koszykówkę, tęsknię wyglądających końca sezonu, jak zespół. Oto zupełnie zatracił swoją skuteczność w rzutach za trzy Michał Chyliński (0/5). Mimo zdobytych 15 oczek Damian Kulig też jakby zapomniał, jak się trafia spod kosza (2/4). Tragiczną skuteczność w rzutach wolnych zaprezentował Tony Taylor (5/11). Ani razu nie trafił z dystansu Vlad Moldoveanu, co wcześniej było jego zasadniczą bronią. Efektem występów w Eurolidze a potem Pucharze Europy miało byc doświadczenie. Tymczasem podopieczni trenera Miodraga Rajkovicia ciągle zachowują się tak, jak gdyby byli przemęczeni, zdekoncentrowani, pozbawieni energii, woli walki. O skali problemu, z jakim boryka się Turów niech świadczy fakt, iż nie potrafili pokonać zespołu, który w ostatnich minutach spotkania grał bez swoich wszystkich trzech rozgrywających. Ci musieli zejść z parkietu z powodu przekroczenia limitu fauli. W tej sytuacji należy docenić rolę, jaką odegrała widownia w Hali Orbita. Jej nie trzeba było pobudzać do dopingu wołaniem „wszyscy wstają, pomagają”. Tam nie był potrzebny kilkunastoosobowy klub kibica: byli nim wszyscy obecni w wypełnionej po brzegi hali. Czy zrozumieją to zblazowani, znudzeni widzowie w PGE Arenie?

Czytają nowe kontrakty?

Ostatnio nazwaliśmy PGE Turów „zespołem zagadką”. Wobec obecnej jego postawy i prezentowanej formy jedyną zagadką jest, na którym miejscu zakończą fazę zasadniczą i czy aby pierwszy przeciwnik w play-offach nie będzie ostatnim. Zawodnicy bowiem wyglądają tak, jak gdyby byli w trakcie czytania propozycji kontraktów na sezon 2015/2016. Nie w klubie PGE Turów. Z trenerem na czele.

Janusz Grzeszczuk

Fot.: GRE

WKS Śląsk Wrocław - PGE Turów Zgorzelec 101:99 (20:27, 23:30, 29:23, 29:19)

Śląsk: Ikowlew 20, Radivojević 17, Wiśniewski 16, Dłoniak 13, Trice 12, Mladenović 11, Kinnard 6, Gabiński 4, Tomaszek 2.

Turów: Collins 26, Kulig 15, Taylor 14, Natiażko 12, Wright 12, Chyliński 8, Moldoveanu 7, Dylewicz 5, Karolak 0.

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,2600zł 4,3100zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-04-25

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa