3Takiej klęski nie spodziewali się najwięksi pesymiści. Pierwsze starcie koszykarzy PGE Turów z FC Barcelona na terenie Hiszpanii zakończono wygraną Katalończyków uznano za honorową przegraną. Wynik z Lubina 65:104 jest jednak prawdziwą demolką. Z drugiej strony można go odbierać jako wyraz szacunku. Rywali zgorzelczan nie dali im żadnych forów. Grali tak, jak gdyby przeciwnik był z najwyższej półki, jak gdyby przeciwnicy zagrażali im do ostatniej sekundy.

 

 

Jednocześnie zafundowali widzom prawdziwy show pokazując, jak piękna potrafi być koszykówka. Trzeba przyznać, że postąpili właściwie, bo w konsekwencji pokazali miejsce polskiego basketu na koszykarskiej mapie Europy.

Na grę Turowa dało się patrzeć tylko w pierwszej kwarcie. Mimo bowiem, iż Barcelona zaczęła od serii 0:8, to potrafili się zebrać i dogonić ją na dwa oczka (16:18). Wynik 16:20 po dziesięciu minutach kibice czarnozielonych traktowali jako zapowiedź dobrej postawy w dalszych odsłonach spotkania. Doznali jednak srogiego zawodu. Na początku drugiej ćwiartki zaczęli odjeżdżać z wynikiem w tempie pociągu Pendolino. Pierwsze punkty z gry pozwolili przeciwnikowi rzucić po blisko czterech minutach pobyty na parkiecie. Wcześniej dwa oczka zdobył Taylor z rzutów wolnych. Zwolnili, gdy już wyszli na 17 punktowe prowadzenie. Wtedy do kosza zaczął trafiać Jaramaz. Kompromitująco niską skuteczność za to wykazali Dylewicz i Nikolić. Stan spotkania 27:43 świetnie obrazuje nie tylko różnice w ataku ale głownie w obronie pomiędzy obydwoma zespołami.

Żarty skończyły się już na początku drugiej połowy. Barcelona seriami zdobywała punkty, tylko od czasu do czasu dopuszczając Turów pod swój kosz. Zresztą gdy już tam docierali, to najczęściej obrońcy przeciwnika zabierali im piłkę, albo odzyskiwali ją zbierając z tablicy po nieskutecznym rzucie. Zgorzelczanie przegrali tę odsłonę aż 16:36 (43:79).

Dzieło demolki szeregów Turowa zostało dopełnione w ostatniej kwarcie. To, co Katalończycy robili z obroną przeciwnika można określić jedynie, jako kompletne ośmieszenie. Kilku podopiecznych trenera Rajkovicia próbowało ocalić wizerunek zespołu. Ułańskimi szarżami pod kosz przeciwnika dostawali się Tony Taylor, Michał Chylinski, Chris Wright, Nemanja Jaramaz oraz wracający po kontuzji do formy Łukasz Wiśniewski. Dotychczasowy eurologowy snajper, czyli Damian Kulig został kompletnie wyłączony z gry. Do tego za przekroczenie ilości osobistych przewinień szybko pożegnał się z parkietem. Końcowy wynik 65:104 powinien przywrócić widzenie możliwości PGE Turów we właściwym świetle.

- Barcelona rozpoczęła mecz bardzo energetycznie, grała bardzo poważnie i z olbrzymią koncentracją. My natomiast chcieliśmy grać odważnie i iść na wymianę ciosów, a z takim zespołem nie jest to najrozsądniejsze rozwiązanie, bo ciężko być szybszym i bardziej dokładnym od jednego z najlepszych klubów w Europie. Moi gracze chcieli nawiązać walkę, podnieśli rękawicę i próbowali z całych sił – cytujemy za portalem ksturow.eu pomeczową wypowiedź trenera Miodraga Rajkovicia.

Janusz Grzeszczuk

Fot.: euloleague.net

PGE Turów Zgorzelec - FC Barcelona 65:104 (16:20, 11:23, 16:36, 22:25)

PGE Turów: Taylor 17, Chyliński 12, Jaramaz 9, Wiśniewski 8, Wright 4, Zigeranović 4, Nikolić 4, Dylewicz 3, Moldoveanu 2, Kulig 2, Karolak 0.

FC Barcelona: Nachbar 17, Hezonja 15, Tomić 12, Lampe 10, Abrines 10, Satoransky 9, Thomas 8, Huertas 5, Doellman 5, Oleson 5, Pleiss 5, Hakanson 3.

Najnowsza Gazeta

300

Reklama

Kursy walut

KUPNO SPRZEDAŻ
euro EUR 4,3100zł 4,3500zł
usd USD 4,0300zł 4,0200zł
usd CHF 4,4400zł 4,5600zł
usd GBP 5,0100zł 5,0012zł
czk CZK 0.1800zł 0.1940zł

Kurs z dnia: 2024-03-28

Pogoda

+8
°
C
+11°
+
Zgorzelec
Wtorek, 16
Środa
+ +
Czwartek
+ +
Piątek
+10° +
Sobota
+10° +
Niedziela
+ +
Poniedziałek
+ +
Prognoza 7-dniowa