Zdecydowanym zwycięstwem koszykarzy PGE Turów (85:70) nad wrocławskim WKS Śląsk zakończył się mecz o Superpuchar Polski. W tym roku to drugi, po zdobyciu tytułu Mistrza Polski, historyczny sukces zgorzeleckiego klubu. MVP dla Michała Chylińskiego.
Mecz walki
Pomimo wysokiej wygranej Turowa, mecz nie był widowiskiem jednostronnym. Wprost przeciwnie. Pierwsze dwie kwarty cechowały się ostrą walką o każdy centymetr parkietu. Zapowiadały to już pierwsze chwile spotkania, bo choć pierwszy punkt z wolnych dla Turowa zdobył Ivan Zigeranović, to przez następne trzy minuty to była gra do jednego kosza. Był to kosz gospodarzy, bo wynik brzmiał 1:8 a chwilę potem nawet 13:4 dla wrocławian. Z upływem czasu obraz gry zaczął się zmieniać. Po kilku nieudanych akcjach zgorzelczanie opanowali w końcu, widoczny na początku stres. Doszli rywali a w rzut Jaramaz oddany równo z syreną, po pierwszych dziesięciu minutach wyprowadził miejscowych na trzypunktowe prowadzenie 21:18. Podkreślić należy, że wynik wypracowało właściwie tylko dwóch graczy: wspomniany Nemanja Jaramaz i Michał Chyliński. Obaj w tej odsłonie zdobyli po 10 punktów.
Goście wygrywają kwartę
Zacięta walka przeniosła się na drugą kwartę. W drużynie gości wyróżniali się Roderick Trice, Lawrence Kinnard i Jakub Dłoniak. Zdumiewająco łatwo zdobywali otwarte pozycje do rzutów, co skutecznie zamieniali na punkty. Ta determinacja przyniosła efekt w postaci wygranej w drugiej odsłonie 14:16. Pomimo tego Turów ciągle prowadził, ale już tylko jednym oczkiem 35:34. Należy zauważyć, że w tej kwarcie swoje pierwsze punkty dla Turowa zdobył Mardy Collins, nowy nabytek klubu. Kibice mieli jednak mieszane uczucia obserwując jego grę. Amerykanin pokazał niezłe wyszkolenie techniczne, lecz dostrzegalnie był znacznie wolniejszy od Roberta Skibniewskiego – rozgrywającego Śląska.
Przełamanie gospodarzy
Pierwsze symptomy przełamania w grze Turowa dały się zauważyć w drugiej połowie trzeciej kwarty. Po rzutach Tony Taylora (pierwsze jego punkty w tym meczu) czarnozieloni powoli zaczęli powiększać przewagę nad Śląskiem. Do punktujących dla gospodarzy dołączył Moldoveanu. Jego rzuty z dystansu wyprowadziły jego zespół nawet na ośmiopunktowe prowadzenie. O zmianę sytuacji Śląska walczył Trice, lecz było to bicie głową o ścianę. Miejscowi wygrali tę ćwiartkę 29:23 i prowadzili już w meczu 64:57.
Śląsk na łopatkach
Czwarta kwarta to był nokaut przyjezdnych. Gracze Turowa złapali nareszcie swój rytm gry. Imponowali szybkością kontrataków i nareszcie skuteczniejszą obroną. Skutek był taki, że gracze Śląska stracili skuteczność. Ich akcje kończyły się niecelnymi rzutami, które zbierali miejscowi. W tej odsłonie obudził się wreszcie Ivan Zigeranović. Jego podkoszowe akcje dały drużynie kolejne 6 oczek. Wreszcie przy ciągle rosnącej przewadze gospodarzy w grze wrocławian dało się zauważyć rezygnację. Swoją drużynę w końcówce osłabili Skibiński i Tomaszek, którzy za pięć fauli musieli opuścić boisko. Natomiast w zespole czarnozielonych w rzutach z dystansu byli ciągle Michał Chyliński i Nemanja Jaramaz. Zauważyć należy, że ci dwaj zawodnicy dali swojej drużynie 44 oczka czyli więcej, niż połowę wszystkich punktów. Kolejny fakt, na który należy zwrócić uwagę jest taki, że PGE Turów wywalczył Superpuchar mimo braku w swoim składzie kontuzjowanych: Filipa Dylewicza, Łukasza Wiśniewskiego i Mateusza Kostrzewskiego. Ten ostatni będzie pauzować łącznie aż trzy miesiące. Po chorobie do formy dochodzi Damian Kulig.
Janusz Grzeszczuk
Fot.: GRE, Mate
PGE Turów Zgorzelec - WKS Śląsk Wrocław 85:70 [21:18, 14:16, 29:23, 21:13]
Turów: Chyliński 24 pkt, Jaramaz 20 pkt, Moldoveanu 14 pkt, Zigeranovic 7 pkt, Collins 4 pkt, Kulig 4 pkt, Nikolić 4 pkt, Taylor 4 pkt, Karolak 3 pkt, Gospodarek 1 pkt, Kurzyński 0 pkt.
Śląsk: Trice 15 pkt, Dłoniak 12 pkt, Ikovlev 11 pkt, Tomaszek 8 pkt, Kinnard 8 pkt, Skibniewski 6 pkt, Mladenović 4 pkt, Gabiński 4 pkt, Burnatowski 2 pkt, Kulon 0 pkt.
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
