Władze KKS Turów przyznały, że dzieło przerosło mistrza. Incydent z kibicem, który w środę 26 stycznia padł nieprzytomny na parkiecie PGE Turów Arena i odwieziony do szpitala z zawałem serca, okazał się zaplanowaną inscenizacją. Clip wtedy nagrany i wrzucony do Internetu był dziesiątki tysięcy razy oglądany. Okazało się, że klub zapoczątkował nim akcję społeczną pod hasłem „Możesz tylko wygrać”. Jej celem jest skruszenie obojętności na widok człowieka, który nieprzytomny upada w miejscu publicznym.
Akcja „Możesz tylko wygrać”
W piątek w godzinach popołudniowych Jerzy Stachyra - prezes KKS Turów Zgorzelec zorganizował briefing poświęcony wspomnianym wydarzeniom. Poinformował, że kierowany przez niego klub wraz polskimi i niemieckimi partnerami bierze udział w kampanii społecznej na rzecz ratowania ludzkiego życia. Nazwana została „Możesz tylko wygrać”. Chodzi o radzenie sobie z takimi przypadkami, kiedy z niewiadomych powodów nieprzytomny człowiek upada na ziemię. Otóż trzeba mu natychmiast udzielić pomocy. Granicznym terminem, po którym może się ona okazać bezskuteczna są 4 minuty. Kampanię rozpoczęto tydzień wcześniej. Ma potrwać nawet kilka tygodni. Pierwszymi szkolonymi byli zawodnicy PGE Turów. Zainscenizowana w sobotę scena była jednym z etapów. – Chcieliśmy pokazać kibicom, co może stać się w miejscu publicznym na oczach tłumu, jak się należy wtedy zachować i jakie to może mieć dla chorego znaczenie. W poniedziałek podczas meczu nastąpi kontynuacja kampanii. Wyznaczyliśmy miejsca na hali, gdzie będą prowadzone szkolenia z resuscytacji. Ratownicy je prowadzące będą dysponowali fantomami do ćwiczenia masażu serca i sztucznego oddychania. Do każdego biletu na poniedziałkowy mecz będziemy dodawali kalendarzyk, na odwrocie którego będą zobrazowane czynności, jakie należy wykonywać podczas ratowania. Dodam, że stu pierwszych chętnych, którzy przejdą szkolenie, dostanie darmowe wejściówki na kolejne mecze. Każdy uczestnik dostanie także dyplom z podpisami zawodników – zapowiedział prezes Stachyra. Powiedział też, że akcja będzie kontynuowana podczas ferii ze szkolnymi dziećmi.
Niespodziewany oddźwięk
- Sobotnie wydarzenia były adresowane tylko do zgorzeleckich kibiców. O tym, że były jedynie pozoracją zamierzaliśmy im powiedzieć podczas poniedziałkowego meczu. Tymczasem odzew medialny zaskoczył nas bardzo mocno. Nie spodziewaliśmy się, że temat zostanie aż tak szeroko podjęty. Myślę, że to dobrze bo akcja ma bardzo szczytne cele. Była też przygotowana w dobrej wierze. Tymczasem na chwilę obecną clip miał 78 tys. odsłon na YouTube i 51 tys. na facebooku. Mamy sygnały, że inni pójdą w nasze ślady – mówił prezes Stachyra, który wcale nie krył zaskoczenia efektem swoich działań.
Działaj, bo może być jeszcze gorzej
W spotkaniu m.in. brał udział dr Jorg-Uwe Bleyl - ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii z kliniki Miasta Görlitz. Podziękował klubowi za umożliwienie przedstawienie skali problemu dotyczącego ratowania życia w miejscach publicznych. Dotyczy on ponad 350 tys. ludzi w Europie skali jednego roku. Spośród nich 315 tys. osób umiera, gdyż pomoc medyczna przychodzi za późno a tymczasem przechodnie przechodzą obojętnie obok. Tymczasem należy podjąć działania już w pierwszych sekundach od momentu zatrzymania serca. – Najważniejsze aby każdy człowiek pokonał strach, że ratując zrobi coś niewłaściwego. W takiej sytuacji nie da się czegoś zrobić źle. Chcemy więc pokazać kilka podstawowych czynności, które w takiej sytuacji trzeba wykonać. Klub dał nam możliwość, aby to zademonstrować, nauczyć tego ludzi i wyrwać z pasywności. Wierzymy, że te podstawowe szkolenia, które przekazaliśmy zawodnikom i te, które przeprowadzimy dla naszej społeczności, pomogą zmniejszyć te niekorzystne dane. Najważniejszym naszym przekazem jest to, że w takich sytuacjach można tylko wygrać – powiedział lekarz.
Janusz Grzeszczuk
Foto: GRE
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
