Wspaniałą uroczystością dla PGE Turów rozpoczęły się czwartkowe zawody, rozpoczynające fazę play-off. J.P. Prince został uhonorowany statuetką za zawodnika miesiąca i dodatkową nagrodą dla MVP sezonu zasadniczego. Oprócz niego został nagrodzony Damian Kulig. Potem było bardzo radośnie bo bardzo wysoko, różnicą aż 33-punktów gospodarze wygrali z AZS Koszalin ich pierwsze starcie. Trener Rajković był zadowolony, ale nie popadał w entuzjazm: - Dzisiaj nie zagrał Szubarga i Dąbrowski. Mam nadzieję, że mój zespół utrzyma koncentrację, gdy oni wrócą do gry – chłodził radość kibiców.
Czwartkowe spotkanie nie zapowiadało aż tak dużej różnicy po końcowej syrenie. W pierwszej ćwiartce goście dotrzymywali kroku miejscowym, a na półtorej minuty przed jej końcem remisowali ze zgorzelczanami (20:20). Dwadzieścia sekund później Mike Taylor dwa razy trafił z półdystansu i na tablicy widniało 24:20.
Prawdziwym pogromem AZS-u była druga odsłona. Koszalinianie przez siedem minut nie potrafili trafić do kosza. W tym czasie zespół znad Nysy zaliczył serię 25:0. W pozostałym czasie tej ćwiartki rywale Turowa zdobyli tylko 2 punkty z gry! Pozostałe pięć z rzutów wolnych, czyli w tej części meczu było ich raptem siedem. Gospodarze wygrali tę kwartę 27:7 a stan spotkania brzmiał 51:27.
Po przerwie goście próbowali wrócić do gry. Punkty dla swojej drużyny zdobywali Jeff Robinson i Cezary Trybański. Przez dłuższy czas wygrywali trzecią kwartę, ale jej końcówka znowu należała do Turowa. Wspaniała dyspozycja Damiana Kuliga, dobrze dysponowanego w rzutach z dystansu (3/4 za trzy) Łukasza Wiśniewskiego Mike Taylora i J.P. Prince’a dała miejscowym zwycięstwo 25:22 i sumaryczny wynik po 30 minutach gry 76:49.
Jakiekolwiek wątpliwości co do tego, kto rządzi na boisku gospodarze rozwiali w ostatniej odsłonie. Za sprawą trafień Prince’a, Stelmacha, Zigeranovicia, Wiśniewskiego, Chylińskiego i Karolaka wygrali ją 23:17 i cały mecz 99:66. W zespole PGE Turów ponownie liderem był MVP, czyli J.P. Prince. W drużynie z Koszalina najwięcej punktów zdobył Jeff Robinson. Agresywna obrona czarnozielonych tym razem nie dała szans na wybicie się ponad przeciętność groźnemu Dunn-owi, który zakończył spotkanie mając 9 oczek na koncie.
Janusz Grzeszczuk
Fot.: Mate, GRE
Po meczu powiedzieli:
- Już w pierwszej kwarcie nie wykonaliśmy naszych założeń taktycznych. Wiedzieliśmy, Turów żyje zbiórkami w ataku a my pozwoliliśmy, aby się w drugiej kwarcie rozkręcili już wtedy było po meczu. Musimy dobrze odpocząć, bo gramy właściwie w szóstkę – siódemkę i właściwie odpowiedzieć na agresywność Turowa – mówił niezbyt zmartwiony wynikiem Igor Milicić, trener AZS Koszalin.
- Rozpoczęły się play-offy. Zawodnicy dobrze się do nich przygotowali i traktują je bardzo poważnie. Widać po dzisiejszym meczu, z naszej drużyny emanuje pozytywna energia. Jednak tak naprawdę coś mnie martwi: oni grają bez dwóch zawodników. Jak oni wrócą do gry to rozpocznie się naprawdę poważna walka. Wszyscy uważają, że dla nas te play-offy będą dla nas bardzo łatwe. Niestety tak nie będzie. Musimy być przygotowani że w pewnym momencie oni nas zaskoczą. Mam nadzieję że wtedy moi zawodnicy będą tak skoncentrowani, jak w tym momencie – wybiegał w przyszłość Miodrag Rajković – selekcjoner PGE Turów.
- Wygraliśmy dziś mecz ale to dopiero pierwszy krok. My myślimy już o drugim za dwa dni – krótko skomentował spotkanie środkowy Turowa, Ivan Zigeranović.
PGE Turów Zgorzelec - AZS Koszalin 99:66 (24:20, 27:7, 25:22, 23:17)
PGE Turów: Prince 18, Chyliński 15, Taylor 15, Kulig 14, Wiśniewski 12, Zigeranović 8, Karolak 8, Stelmach 4, Dylewicz 4, Nikolić 1, Krestinin 0.
AZS: Robinson 14, Wołoszyn 11, Harris 10, Dunn 9, Trybański 9, Mielczarek 8, Raczyński 5, Czubak 0, Wrona 0.