Był smutek, przygnębienie, frustracja i łzy. Dziewczęta z UKS Basket Zgorzelec nie wywalczyły awansu do ćwierćfinałów Mistrzostw Polski kadetek (U-16). Na trzy mecze wygrały tylko sobotni (6 kwietnia) z KS Pogoń Ruda Śląska z miażdżącą przewagą 94:42. Niestety dzień wcześniej w bardzo złym stylu przegrały z toruńskimi „Katarzynkami” a w niedzielę z Europa System MKS Kusy Szczecin (54:66).
Szkoda, bo w tym meczu zwycięstwo było blisko. Na 4 minuty przed końcem doszły rywalki na trzy punkty (51:54). Potem gra się posypała. Ostatecznie zgorzelczanki zajęły trzecie, nie premiowane awansem miejsce.
Piotr Pietryk: zdecydował brak koncentracji
Zgorzeleckie kadetki niestety nie poszły śladem starszych koleżanek. Przypomnijmy więc, że seniorki dostały się do finałowego turnieju, który pod koniec kwietnia zostanie rozegrany w podpoznańskim Swarzędzu. Porażka jest tym bardziej bolesna, że kilka zawodniczek ze składu kadetek z powodzeniem występuje w składzie seniorek. Zdecydowała o niej wyjątkowo niska skuteczność: 23 procent trafnych w rzutach z gry przy też nie najlepszej, bo 39 procentowej skuteczności rywalek. Tragiczna była zwłaszcza skuteczność rzutów z dystansu: na 15 prób tylko 2 zakończyły się powodzeniem. O podsumowanie turnieju poprosiliśmy Piotra Pietryka, który jest trenerem zarówno seniorek, jak i kadetek.
J.G. Panie trenerze, mieliśmy wynik 1:2 na niekorzyść jeśli chodzi o jakości gry kadetek w tym turnieju.
P.P. No właśnie, zespół był taki dwupostaciowy, dwu obrazowy. Przedwczoraj bardzo słabo, niewyraźnie. Wczoraj zagrały rewelacyjnie a dzisiaj dziwny mecz. Były dwie połowy o dwóch różnych obliczach. Pierwsza była nijaka, taka jak w piątek. W drugiej nagła metamorfoza, przebudzenie. Zaważyło to, co w tym wieku jest najważniejsze czyli skuteczności podkoszowej. Nie jest sztuką trafić z daleka za trzy tylko trafić to, co powinno się udać spod kosza. Niestety dzisiaj nasza skuteczność była porażająco niska. Niech o tym świadczy sam fakt, że z gry mieliśmy nieco ponad 20 procent. Pomimo 16 przechwytów więcej od przeciwniczek, mniejszej ilości strat przegrywamy. Jeżeli więc ktoś mówi, że statystyki nie kłamią to czasami są wyjątki. Dzisiejsze zaprzeczają wynikowi. No ale dziewczyny będą miały jeszcze turniej pocieszenia, bo akurat cała drużyna chodzi do jednej szkoły. Chodzi o to, że w Zgorzelcu będziemy mieli Mistrzostwa Polski szkół podstawowych.
J.G. Poszukajmy więc przyczyn.
P.P. Ogólnie to jest dobry zespół, stać je na wiele więcej. Dziewczyny naprawdę potrafią grać w koszykówkę. No ale np. po chorobie mamy Oliwię Urbanowicz, a to przecież nasz najlepszy strzelec. Ona ma ponad 26 punktów na mecz. Tutaj punktowała 4, 6, 2, była niewidoczna. Martyna Adamczewska też raczej przeciętnie, nie na swoim poziomie. Ona zupełnie inaczej gra w drugiej lidze. Może ją przygniotła odpowiedzialność? Natalia Ferenc wiadomo: po kontuzji, nie była w pełni sił. Jedynie Wiktora Kowalczuk zagrała na swoim poziomie. No i tak się skończyło. To jest sport i trzeba umieć przyjąć porażkę z godnością. Trzeba życzyć przeciwniczkom, żeby doszły do finałów aby się okazało, że przegraliśmy z najlepszymi.
J.G. Teraz pozostaje skupić się na finałach seniorek.
P.P. Nie okrywam, że kluczowy będzie pierwszy mecz z Łodzią. On ustawi nasze dziewczyny psychicznie i może zadecydować o awansie. Mamy opracowaną taktykę, rozrysowaną i tylko trzeba będzie ją zrealizować. Wszystko będzie się rozgrywać w głowach, tak zresztą jak dzisiaj. Czy zdecydowała dyspozycja dnia? Nazwałbym to raczej koncentracją, a raczej jej brakiem. Ale dziękuję im za zaangażowanie, za ambicję. Pokazały, że tanio skóry nie oddały. Za to wszystko należy im się szacunek.
J.G. Panu również.
Janusz Grzeszczuk
Foto: GR
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
