Niezwykły sukces zgorzeleckich koszykarek! Citronex UKS Basket Zgorzelec wygrał w niedzielę 63:50 z Maksimus Kąty Wrocławskie. To drugi sukces spośród trzech rozegranych spotkań w barażach. Wystarczył on, aby z drugiego miejsca awansować do finałowych rozgrywek 2 Ligi Kobiet. Wezmą w nim udział cztery zespoły: z Warszawy, Łodzi, podpoznańskiego Swarzędza i Zgorzelca. Dwa najlepsze zespoły awansują do pierwszej ligi.
Przypomnijmy, że zespół prowadzony przez trenera Piotra Piertyka jest beniaminkiem w 2 lidze a do tego wiekowo najmłodszym. Tak naprawdę w jego składzie jest kilka juniorek. W sobotę 30 marca dopiero 17 urodziny świętowała Wiktora Marcinów.
Powrót do gry po kiepskiej pierwszej połowie
Niedzielne zawody nieźle się zaczęły dla gospodyń. Po półtorej minucie prowadziły już 8:0. Od tego momentu pogoń za rywalkami rozpoczęły dziewczyny z Maximusa. Nie dość, że dogoniły, to jeszcze przegoniły i wygrały pierwszą odsłonę 13:14. Jak źle się działo z UKS-em niech świadczy fakt, że w pierwszej odsłonie zaledwie cztery razy trafiły za dwa punkty. Skuteczność w rzutach z gry też była fatalna. Wynosiła ona niespełna 21 procent. Sytuacja na parkiecie nieco się poprawiła w drugiej ćwiartce. O ile celność zgorzelczanek dalej pozostawiała wiele do życzenia, to znacznie lepiej stawały w obronie. Pozwoliły rywalko zdobyć tylko 11 oczek. Same zdobyły nieco więcej, bo 15 punktów ale to były ważne zdobycze. Na przerwę zespoły schodziły przy znikomych zdobyczach. Stan spotkania wynosił zaledwie 28:25.
Przebudzenie i skuteczność
Uwagi przekazane „Basketkom” podczas przerwy przez trenera przyniosły wymierne efekty. Statystyki dalej były dalekie od oczekiwań, ale miejscowe zdobyły w tej kwarcie 23 punkty przy 16 przeciwniczek. Ze szczelną, agresywną obroną wrocławianek zaczęła sobie radzić Basia Łachacz, która w ciągu pół godziny zdobyła 19 oczek. W stosunku do poprzedniego dnia poprawiła się też skuteczność zespołu w rzutach osobistych. W ciągu 30 minut miejscowe trafiły 20 rzutów na 26 prób. Zgorzelczanki zaczęły też przechwytywać podania rywalek. W ciągu pół godziny miały ich 18 przechwytów przy zaledwie 4 zawodniczek Maximusa. Wszystkie te elementy złożyły się na fakt, iż przed ostatnią odsłoną prowadziły już 10 punktami (51:41).
Paradowska matką sukcesu?
W ostatniej ćwiartce do końca nic nie było pewne. Drużyny szły łeb w łeb, wszystko było na styku. „Zdecydowało wejście na boisko Moniki Paradowskiej, która jest doświadczonym zawodnikiem. Wtedy wszystko się ładnie posklejało” – ocenia trener. W końcówce odblokowała się też Patrycja Lipniacka. Zaczęła trafiać w najważniejszych momentach meczu, dzięki czemu UKS wygrał tę kwartę 12:9 i cały mecz 63:50. Turniej zakończył się wręczeniem pucharów i indywidualnych wyróżnień. Dodajmy, że tego dnia zespół z Łodzi wygrał swój trzeci mecz i z pierwszego miejsca awansował do finałowego turnieju. Trzecie miejsce zdobyły dziewczyny z Tarnowa, które także pokonały Maximusa. Ta drużyna zajęła ostatnie miejsce. Dla nich, tak samo jak dla tarnowianek sezon się zakończył.
Janusz Grzeszczuk
Foto: GRE
Citronex UKS Basket Zgorzelec – Maximus Kąty Wrocławskie 63:50 [13:14, 15:11, 23:16, 12:9]
Dla Citronex UKS Basket punktowały:
Barbara Łachacz: 19, Justyna Fura (C) 11, Patrycja Lipniacka 11, Wiktoria Kowalczuk 9, Martyna Adamczewska 5, Monika Paradowska 4, Nina Łozowska 2, Natalia Ferenc 2.
Trener Piotr Pietryk o wyniku swojej drużyny
J.G. Trenerze, gratulacje za zajęcie drugiego miejsca premiowanego awansem do turnieju finałowego.
P.P. Początki meczu dawały jednak powody o końcowy wynik. „Chyba jednak stres, świadomość że przegrana eliminuje z końcowych rozgrywek zrobiły swoje. Gdzieś w głowie to napięcie siedziało. Z upływem czasu było coraz lepiej. Zdecydowało chyba wejście na boisko Moniki Paradowskiej, która jest doświadczonym zawodnikiem. Wtedy wszystko się ładnie posklejało. Pierwsza połowa nerwowa, otwarcie meczu bardzo dobre a później było gorzej. Gdzieś tam stres spowodował obniżenie skuteczności w rzutach, bo w pierwszej kwarcie tylko rzuty z gry trafiliśmy. Reszta to z wolnych. Ten element szczególnie intensywnie trenujemy, ponieważ zawodniczki są niewysokie. Musmy więc grać jeden na jeden i liczyć na fule rywalek. Pod koniec sezonu zasadniczego nasza skuteczność w tym elemencie gry wynosiła ok. 90 procent. Tutaj duża liczba kibiców i emocje zrobiły swoje. Podobnej skuteczności nie udało się osiągnąć.
J.G. Zespołowi udało się osiągnąć nie jeden, ale dwa cele. Pierwszym było miejsce premiowane uczestnictwem w barażach. Teraz zupełnie niespodziewanie weszliście do turnieju finałowego.
P.P. Fakt, że nikt się nie spodziewał, iż zajdziemy się w najlepszej czwórce. Teraz wszystko zależy od układu. Proszę zwrócić uwagę na miasta, z którymi gramy: Warszawa, Łódź i Poznań. To metropolie a my niewielkie miasteczko na pograniczu. Kto by się spodziewał? Zawodniczkami są wyłącznie własne wychowanki. Braki w warunkach fizycznych nadrabiają wolą walki. Z finału dwie drużyny awansują. Zobaczymy, jak będzie. Może być taki układ, jak w zeszłym roku, że Sosnowiec wygrał wszystko. Pozostały drużyny miały po jednym zwycięstwie. Wtedy o tym, która z drużyn jako druga awansuje, zdecydowały małe punkty.
J.G. Czy znamy już termin turnieju finałowego?
P.P. Odbędzie się on od 19 do 21 kwietnia.
J.G. Gdzie się obędzie? Słyszałem, że są szanse aby trafił do Zgorzelca.
P.P. Wszystko w rękach sponsora.
J.G. Co może go przekonać, aby wyłożył na to trochę grosza: może perspektywa kolejnej promocji?
P.P. Nie wiem, ale sponsora mamy fantastycznego. Terminowo wywiązuje się ze wszystkich zobowiązań. Z naszej strony staramy się go jak najlepiej reklamować. Jeżeli zatem przychylnym okiem spojrzy na nas i to co robimy, to może uda się ten turniej zorganizować w Zgorzelcu.
J.G. Życzmy sobie tego. Jeszcze raz gratulacje za dotychczasowe sukcesy.
Rozmawiał: Janusz Grzeszczuk
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
