Od wygranej 79:63 z MKS PM „Be ComplEat” z Tarnowa rozpoczęły koszykarki CITRONEX UKS Basket Zgorzelec walkę o wejście do finału II Ligi Kobiet i awans do I ligi. Spotkanie można podzielić na dwie części: w pierwszej połowie zgorzelczanki imponowały energią, świeżością i chęcią do gry.
W drugiej zachowywały się tak, jak gdyby tylko patrzyły na zegar i liczyły minuty dzielące je od końcowej syreny. Pierwsze chwile meczu nie zapowiadały zdecydowanej dominacji gospodyń, jaka zarysowała się na parkiecie w następnych minutach gry. Zgorzelczanki były pełne chęci do gry, skoncentrowane, agresywnie broniły swojego kosza. Przewidywały podania rywalek i przechwytywały je. Takie sytuacje zazwyczaj kończyły się szybką, skuteczną kontrą. Dzięki takiej postawie pierwszą odsłonę wygrały dwunastoma oczkami (24:12). Jeszcze lepiej wyglądała druga kwarta. Przeciwniczki prawie nie istniały na boisku, nie miały sposobu na szybkie ataki i agresywną obronę. Dość powiedzieć, że „Basketki” pozwoliły tarnowiankom na zdobycie tylko 9 punktów (24:9). Przy zejściu do szatni było więc 48:21 i mało kto spośród kibiców szczelnie wypełniających trybuny myślał, że mogą się pojawić problemy a zwycięstwo może być zagrożone. Tymczasem po wznowieniu gry nastawienie zawodniczek zamieniło się miejscami. Tarnowianki zaczęły przechwytywać piłkę i radykalnie wzmocniły obronę. Efektem było utracenie skuteczności gospodyń turnieju oraz seriami łapane przewinienia osobiste. Stało się tak, że z końcem trzeciej odsłony aż cztery zawodniczki Basketu miały po cztery przewinienia. Były to: Barbara Łachacz, Justyna Fura, Monika Paradowska i Wiktoria Kowalczuk. Trzecią ćwiartkę przegrały tylko jednym punktem meczu (17:18), ale konsekwencje zaowocowały w ostatniej kwarcie. Zgorzelczanki zagrały bojaźliwie w obronie. Mówiąc wprost to po - najczęściej nieudanym - ataku po prostu nie wracały do obrony swojego kosza. Przegrały tę część meczu aż 14:24. Ich katem była filigranowa Paulina Liszka, która raz za razem trafiała szalone rzuty z dystansu. Zdobyła łącznie 21 oczek. W ostatniej minucie meczu musiała opuścić parkiet za 5 przewinień, ale losy spotkania były już przesądzone. Obraz wygranego przecież meczu został jednak zepsuty kiepską postawą UKS Basketu w drugiej połowie. Liczymy na to, że to były „pierwsze koty za płoty” i przemyślą swoje zachowanie przed następnymi spotkaniami. Tak czy owak: pierwszy krok do sukcesu został zrobiony.
Trener Piotr Pietryk o meczu:
W pierwszej połowie była koncentracja, chęć odniesienia zwycięstwa. Przed przerwą wyszliśmy na prowadzenie 30-punktowe no i w głowach dziewczyn coś tak się ułożyło, że mecz jest już wygrany. A jak to już utkwiło, to pojawił brak motywacji. Z każdą minutą graliśmy coraz gorzej, słabiej. Całe szczęście, że przewaga była tak duża, że udało nam się dowieźć wynik do końca. Co powiem dziewczynom przed jutrzejszym meczem? Czy to, co powiem do nich trafi? Mam nadzieję, że zrozumieją, iż duża liczba kibiców zobowiązuje do szacunku. Jeżeli chcemy myśleć o awansie, to nie możemy mieć dwóch tak różnych poziomów gry. Jutrzejszy przeciwnik na pewno nam na to nie pozwoli. Niedobór na wzrostu – tak, jak dotychczas - musimy nadrobić ambicją. Jutrzejszy przeciwnik prezentuje podobny do naszego styl, tzn. grają szybkim atakiem, agresywną obroną, mają dobrą płynność akcji na obwodzie, niezły rzut. Jeżeli zagramy, jak dzisiaj w drugiej części meczu to czarno to widzę. Jeżeli natomiast jeżeli moje podopieczne będą zmotywowane, skoncentrowane na tym, co mają robić, to mecz powinien być zacięty. O zwycięstwie zadecyduje końcówka i to, kto będzie miał silniejsze nerwy.
Dodajmy, że pierwszy mecz zgorzeleckich półfinałów pomiędzy MUKS AZS UMed Łódź a MAXIMUS GOKiS Kąty Wrocławskie stosunkiem 89:69 wygrały łodzianki.
Janusz Grzeszczuk
Foto: GRE
Dla CITRONEX UKS Basket punktowały: Barbara Łachacz: 17, Monika Paradowska 16, Wiktoria Kowalczuk: 10, Patrycja Lipniacka 10, Martyna Adamczewska 10, Natalia Ferenc 9, Wiktoria Marcinów 4, Justyna Fura 3.
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
