Bolesny był powrót koszykarek Citronexu UKS Basket Zgorzelec na ligowy parkiet po blisko miesięcznej przerwie. Bardzo wysoko, bo 42:69 przegrały spotkanie z UKS Lider Swarzędz. Gospodynie tego dnia były słabsze od rywalek pod każdym względem: nie potrafiły zorganizować przeciw nim skutecznej obrony, nie było zbiórek ani w ataku, ani w obronie, szwankowała skuteczność rzutowa i szybkość każdej z zawodniczek z osobna.
Po serii udanych występów, zwyciężczynie grupy B drugiej ligi kobiet otrzymały lodowaty prysznic od (notabene) liderek grupy A.
Zdominowane przez rywalki
Pierwsze punkty w niedzielnym meczu zdobyły co prawda miejscowe (2:0), ale potem przyjezdne zdobyły osiem punktów pod rząd (2:8). Od tego momentu „Liderki” zaczęły szybko uciekać z wynikiem. Pierwsza kwarta zakończyła się ich aż czternastopunktową przewagą (10:24). W drugiej odsłonie zgorzelczanki nieco się poprawiły w obronie. Pozwoliły przeciwniczkom na zdobycie dziesięciu oczek mniej, niż w pierwszej. Tym niemniej przegrały i tę ćwiartkę w stosunku 11:14. Na przerwę drużyny schodziły przy stanie 21:38. Naprawdę kiepską grę „Basketki” pokazały w trzeciej kwarcie. Ich ataki były statyczne. Zamiast biegać pod koszem rywalek w poszukiwaniu wolnej pozycji, często stały w miejscu czekając na podanie. W obronie zaś nie były dla rywalek żadnym problemem do pokonania. Wielkopolanki za to były bardzo agresywne. Zgorzelczanki były atakowane już na własnej połowie, co często kończyło się odebraniem piłki i natychmiastową, skuteczną kontrą. Przegrały tę część meczu 7:19, co po półgodzinie gry dawało stan 28:57. Jedną z przyczyn na pewno było zasłabnięcie Barbary Łachacz, którą musieli się zaopiekować ratownicy medyczni. W tej sytuacji przewaga „Liderek” chwilami sięgała 30 oczek. Na szczęście w ostatniej kwarcie miejscowe zaczęły odrabiać straty. Trzeba jednak zauważyć, że trenerka drużyny ze Swarzędza zdjęła najbardziej wartościowe zawodniczki z parkietu. Citronex za to kończył zawody w coraz większym osłabieniu. Pierwsza strata to wspomniana absencja Basi Łachacz. Druga to pięć, dość kontrowersyjnie odgwizdanych przewinień osobistych, Justyny Fury, po których kapitan zgorzeleckiej drużyny musiała opuścić boisko. Czwartą ćwiartkę miejscowe wygrały 14:12, ale marna to pociecha. Cały mecz zakończył się wynikiem 42:69. To druzgocąca przegrana. Miejmy nadzieję, że wielkość porażki nie stłumi radości z dotychczasowych osiągnięć najmłodszej drużynie w drugiej lidze kobiet.
Dwie, które zrobiły różnicę
Po meczu trener Piotr Pietryk beznamiętnie oceniał postawę swoich podopiecznych: „Dzisiejszy mecz to zderzenie ze ścianą. Warunku motoryczne przeciwniczek, zwłaszcza tych dwóch z przeszłością z ekstraklasy (Iwona Płóciennik i Magdalena Wojdalska) pokazały, gdzie jest nasze miejsce. Pomimo ambicji, serca i woli walki nie udało się. Próbowaliśmy pressingu, cofaliśmy się w drugiej połowie żeby zmienić rytm grania, ale nie przyniosło to oczekiwanych skutków. Pamiętajmy też, że nasze przeciwniczki grały, podczas gdy my mieliśmy prawie miesięczną przerwę. Jednak starsze zawodniczki potrzebują raz w tygodniu jakiejś mocniejszej konfrontacji. Nie zmienia to faktu, że gościliśmy drużynę, która jest piętro wyżej. Cały system w tym klubie jest ustawiony na to, aby wejść do pierwszej ligi. Mają na to pieniądze. Prawdopodobnie, nikt im nie zagrozi. Po barażach do pierwszej ligi awansują dwie drużyny. My musimy się bić o to drugie miejsce. Mecze odbędą się od 29 do 31 marca. Mamy więc ponad miesiąc na przygotowania z tym, że 8 marca w Dzień Kobiet jedziemy jeszcze na rewanż do Swarzędza. Tam będzie lekkie przetarcie, żeby ten rytm gry zachować i być gotowe na baraże. Być może odbędą się w Zgorzelcu. O tym zdecyduje jednak PZKosz.
Dla Citronex UKS Basket punktowały: Barbara Łachacz (13), Natalia Ferenc (5), Daria Krupińska (5), Wiktoria Kowalczuk (4), Patrycja Lipniacka (4), Nina Łozowska (3), Justyna Fura (3), Martyna Adamczewska (3), Monika Starczewska (2).
Janusz Grzeszczuk
Foto: GRE
EUR
USD
CHF
GBP
CZK
